Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2010

Dystans całkowity:200.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:06:37
Średnia prędkość:30.23 km/h
Maks. tętno maksymalne:183 (96 %)
Maks. tętno średnie:176 (93 %)
Suma kalorii:7961 kcal
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:25.00 km i 0h 49m
Więcej statystyk

Kręcenie

Poniedziałek, 25 stycznia 2010 · Komentarze(0)
TRAINTIME: 0:47:10
AVERAGE HR: 157
MAXIMUM HR: 181
KCAL: 971
HEALTH ZONE: 10%
FITNESS ZONE: 3%
PERFORM ZONE: 81%
RECOVERY 1 MIN: 156
RECOVERY 2 MIN: 136
RECOVERY 3 MIN: 127

Jak zwykle

Czwartek, 21 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 4.Maratony
Jak to zwykle przy czwartku trochę spiningowania wieczorową porą. Poranna wizyta w laboratorium i pobranie krwi pozostawiło chyba mały ślad na osiąganym tętnie, albo po prostu mi się zwyczajnie mało chciało... :)

TRAINTIME: 0:49:00
AVERAGE HR: 156
MAXIMUM HR: 176
KCAL: 1001
HEALTH ZONE: 12%
FITNESS ZONE: 3%
PERFORM ZONE: 80%
RECOVERY 1 MIN: 169
RECOVERY 2 MIN: 139
RECOVERY 3 MIN: 117
RECOVERY 4 MIN: 106
RECOVERY 5 MIN: 106

Prawie trener, prawie robi wielką różnicę

Poniedziałek, 18 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Co by nie popadać w zbytni zachwyt standaryzacją i przewidywalnością każdego treningu dzisiaj musiało się przewrócić. :) Skoro ja nic nie skopałem (tz. nie zachorzałem czy też nie wpitoliłem obiadu przed samym kręceniem powodując wyplucie wątroby) musieli to zrobić za mnie. I zrobili zmieniając trenera. No trenera to może za dużo powiedziane, bo koleś chyba widział kiedyś takie zajęcia w telewizji, a może nawet tylko słuchał relacji radiowej. :P Nie miał pojęcia o numeracji pozycji, robił jakieś dziwne przerwy, zupełnie nie wiedział po co są interwały. Ale w sumie i tak mnie trochę zmęczył. Dobrze, że dzisiaj był tylko tymczasowo, bo gdyby miał się pojawić na stałe to trzeba by szukać nowego klubu...

TRAINTIME: 0:49:46
AVERAGE HR: 157
MAXIMUM HR: 181
KCAL: 1023
HEALTH ZONE: 10%
FITNESS ZONE: 11%
PERFORM ZONE: 72%
RECOVERY 1 MIN: 172
RECOVERY 2 MIN: 152
RECOVERY 3 MIN: 133

Już standardowo

Czwartek, 14 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj było już standardowo, ani za bardzo nie zszedłem, ani za bardzo się nie oszczędzałem. Słowem regularne spinningowanie wyrobiło w mnie pewną rutynę dzięki czemu w końcu czerpie z tego co najważniejsze, czyli radość pedałowania. Oby tak dalej.

TRAINTIME: 0:48:13
AVERAGE HR: 167
MAXIMUM HR: 181
KCAL: 1055
HEALTH ZONE: 4%
FITNESS ZONE: 8%
PERFORM ZONE: 86%
RECOVERY 1 MIN: 169
RECOVERY 2 MIN: 146
RECOVERY 3 MIN: 142
RECOVERY 4 MIN: 127
RECOVERY 5 MIN: 134

Przy małym gilu

Poniedziałek, 11 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Dzisiejszy spining upłynął pod znakiem "małego gila" :).

Od paru dni czułem, że coś mnie lekko łamie, ale jakoś próbowałem zaleczyć infekcję przy pomocy paru witaminek C i ibupromów. Prawie mi się udało, ale nie pozostało to jednak bez konsekwencji dla rowerowania. Maksymalnym tętnem które udało mi się dzisiaj wystukać było zaledwie 176, a zwykle dochodzę o 10 uderzeń wyżej. Najważniejsze jednak, że nie padłem. Jazda przy gilu mobilizuje zwykle organizm i łatwiej mi się wychodzi z infekcji. Mam nadzieję, że teraz też się to sprawdzi.

Parę danych z pulsometru:

TRAINTIME: 0:46:14
AVERAGE HR: 149
MAXIMUM HR: 176
KCAL: 901
HEALTH ZONE: 3%
FITNESS ZONE: 18%
PERFORM ZONE: 63%
RECOVERY 1 MIN: 142
RECOVERY 2 MIN: 126
RECOVERY 3 MIN: 117
RECOVERY 4 MIN: 111
RECOVERY 5 MIN: 99

Kolejne "wędkowanie"

Czwartek, 7 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Jak to zwykle w czwartkowe wieczory wybrałem się trochę powędkować na spinningu. Niestety jak to zwykle zabrakło czasu na wcześniejszy posiłek i obiadek wtryniłem godzinę przed kręceniem. Zwykle po takich wyczynach przechodzę katorgi kiedy nie wiem na czym się bardziej skupić (trawienie czy kręcenie), ale tym razem okazało się że nie było, aż tak źle.

Samo kręcenie było ok, nie przemęczałem się zbytnio ale też się nie obijałem. Słowem umęczyłem się w sam raz, ale jednocześnie żyje. Na treningu spotkałem ziomala z LENIWCY, dzięki czemu nie byłem jak to zwykle jedyną "atrakcją" zajęć, która ubiera lateksowe fatałaszki. :)

Bez zabijania się

Poniedziałek, 4 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Drugie w 2010 pedałkowanie na stacjonarce i tym razem żyje!

Inna godzina (popołudniowa), inna trenerka (Julia z Energymu) i inne podejście. I od razu lepiej. :) Bez zajechania na śmierć, bez niepotrzebnego podkręcania śruby jak nie byłem pewny konsekwencji.

Może nie jestem super dumny, że dałem z siebie wszystko, ale chyba na takim treningu nie to jest najważniejsze. Oby tak dalej i powoli forma będzie szła w górę...

Posylwestrowa masakra

Sobota, 2 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Pierwsze w nowym roku kręcenie na stacjonarce i pierwsza wtopa. :)

Jak to zwykle bywa z postanowieniami noworocznymi postanowiłem zacząć z grubej rury i wybrałem się w sobotni poranek do trenerki Agaty (Energym Łódź), która zwykle daje niezły wycisk. I nie pomyliłem się! Przez pierwsze 15 minut walczyłem ze skurczem w lewej stopie, która przełożyła się na późniejszy dwudniowy ból łydki. Potem było już tylko gorzej :( Kadencja wybijana przez rytm muzyki nie pozwoliła się ociągać, a i tak "zostawałem" mocno w tyle. Nie próbowałem nawet dociągać, bo chyba bym zszedł śmiertelnie. Jakoś dociągnąłem do końca, ale z przyjemnością nie miało to nic wspólnego....

Potem szybko ratowałem się shakem białkowo-węglowodanowym, ale i tak jeszcze przez dwa dni czułem skutki tego treningu. Jakie wnioski na przyszłość? Zawsze coś zjeść przed wyjściem (hehehe, rano nie zdążyłem) i niekoniecznie po ostrej imprezie pchać się na głęboką wodę. Pierwsze noworoczne koty za płoty, teraz może być już tylko lepiej.