Wpisy archiwalne w kategorii

1.Wycieczki

Dystans całkowity:152.25 km (w terenie 88.00 km; 57.80%)
Czas w ruchu:08:34
Średnia prędkość:17.77 km/h
Maksymalna prędkość:50.20 km/h
Suma podjazdów:1416 m
Maks. tętno maksymalne:174 (92 %)
Maks. tętno średnie:146 (77 %)
Suma kalorii:6644 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:30.45 km i 1h 42m
Więcej statystyk

Prawie asfalt, prawie...

Niedziela, 28 lutego 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 1.Wycieczki
Słoneczna aura roztapiająca zalegający śnieg oraz sobotnia wycieczka sprawdzająca warunki na łódzkich trasach sprawiły, że na cotygodniowe większe kręcenie postanowiłem wybrać się na z dala od lasu i wciągających tam bagien śniegowych. Po krótkiej analizie mapy stwierdziłem, że w sumie nie znam prawie wcale czarnego szlaku rowerowego biegnącego przez Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich. Kilometrażówka wskazywała ponad 75 kilo + dojazd czyli razem koło 100, ale z opisu wynikało, że można koło miejscowości Buczek skrócić sobie pętle więc stwierdziłem że zaryzykuje. Zresztą miały to być głównie asfalty więc co mi tam. Słoneczko pięknie grzało, czarne drogi prawie suche. Powinno być bosko... Ach, cóż to miała być za pomyłka... :)

Pierwsza przygoda na "wysokim", bo aż 5 kilometrze powinna dać mi do myślenia. Ostrzegającego pecha nie należy lekceważyć. Niby zwykła guma i to w komfortowych parkowych warunkach, gdzie i ławeczka jakaś i śmietnik do wyrzucenia dziurawca. Ale oczywiście nie mogło być za pięknie, bo jak park i to i gówienka wszelakie, które pięknie uwaliły mi obręcz. Niby do ostatniej chwili uważałem aby się nimi nie upaskudzić, ale tylko do ostatniej kiedy trzeba było zakręcić kołem, co by sprawdzić czy wszystko dobrze leży. Oj cóż za zonk. :))))

Potem było "prawie" rewelacyjnie. Parę dróg w Arturówku gdzie spodziewałem się spotkać ostre błocko, okazało się całkiem suchych. Ale niestety tylko kilka, które fałszywie zachęciły mnie to próby przebicia się do kapliczek niekoniecznie asfaltami. Drugi zonk i już mokre buty :)

Jak dotarłem na słynny "kaloryfer" gdzie miałem wbić się na czarny szklak stwierdziłem, że teraz to będzie już z górki (hehehe, tam jest faktycznie ostro z górki, jak wszyscy wiedzą). Spora prędkość, sporo wody na asfalcie i mój fantastyczny błotnik, który nie do końca zasłania przednie koło i facjatę mam już też do przeczyszczenia. :)))

Potem przy barze w Modrzewiu gdzie zwykle jadę prosto (do baru :) ) miałem skręcić na nieznany sobie już kawałek szlaku. Miał być to asfalt więc w sumie luz. No i właściwie był luz... przez pierwszy kilometr. Potem były płyty, też przez kilometr... A potem było już tylko błocko i to przez długo, dłuuuuugo. Potem był śnieg... i właściwie myślałem, że to już koniec atrakcji, ale znowu się pomyliłem, bo po śniegu zaczęło się... regularne bagno. Dobrze, że na horyzoncie pojawił się kościół w Dobrej więc byłem uratowany :))) Musiały w końcu prowadzić do niego jakieś bardziej cywilizowane drogi.



Potem stwierdziłem, że mam ten cały szklak w d....pie i jechałem tak jak ja chciałem czyli po czarnym, ale tylko asfalcie. W sumie wracając do domu tylko raz jeszcze miałem zonk-a, ale tym razem dzięki swojej głupocie (heheh, jak by wcześniej było inaczej). Było to gdzieś koło jakiegoś Byszewa, gdzie mimo tego, że na gps nie było drogi postanowiłem skręcić w zachęcający asfalcik po prawej. Asfalcik był równiutki, świeżutki i.... króciutki. :))) Na szczęście to co było dalej, dało się jakość przejechać. Straty były, ale w sumie było mi już wszystko jedno... :)

Ślad z wycieczki czarnym szlakiem łódzkim © Franiu

Przy sobocie, po błocie

Sobota, 27 lutego 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 1.Wycieczki
Dzisiaj pogoda śliczna wiec mimo kupy różnych zajęć nie mogłem sobie darować, aby trochę pokręcić. Czasu mało więc wybór padł na najbliższą okolicę: stary poligon Brus i Park Zdrowie.

Najpierw chciałem trochę posmakować ulubionych klimatów poligonu, ale po pierwszej ścieżynce, a właściwie "błotośnieżynce" szybko sobie darowałem. Odwrót był na tyle poważny, że nie dało się jechać i trzeba było pchać. A to też nie było wcale łatwe...

Potem było Zdrowie i ścieżka, gdzie mimo nauczki z poligonu znowu dałem się nabrać i musiałem ładny kawałek przebijać się z buta przez śniegową breje. W dodatku często trzeba było oczyszczać piasty i hamulce z tego co się tam zbierało i mocno spowalniało pchanie.

Niby do trzech razy sztuka, ale nie dałem się trzeci raz nabrać i dalej wybierałem tylko największe i najbardziej ubite drogi. I jakoś udało się wrócić w jednym kawałku do domu i to w dodaku na rowerze. Oczywiście wszystko do prania i buty do suszenia... Ale co moje, to moje. :)

PKWŁ i Rezerwat Struga Dobieszkowska

Niedziela, 27 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 1.Wycieczki
Poświąteczna wycieczka w celu spalenia nadmiaru przyjętych pierogów i ciast. Piękne słońce, brak wiatru i śnieżna prognoza na kolejne dni spowodowały, że postanowiłem puścić się trochę dalej niż zazwyczaj.

Początkowy plan był taki, aby zwiedzić nieznane mi obszary południowej strony ulicy Strykowskiej od strony Łodzi, ale jak to zwykle wyszło inaczej (dokładnie coś mi się trochę pokickało :) ) i zapuściłem się dalej za Kalonkę w stronę Rezerwatu Strugi Dobieszkowskiej.

Rezerwat ten jest wyjątkowo malowniczym miejscem ze sporą ilością pagórków (podobno nachylenie niektórych zboczy dochodzi do 30 stopni) oraz licznymi wąwozami i parowami. Miejsce to słynne jest również z ciekawych sadzawek zwanych misami źródliskowymi niestety jednak mimo tego, że już kolejny raz chciałem je wypatrzyć, nie udało mi się to.

Pogoda dopisywała, ale temperatura bliska 0 po dwóch godzinach kręcenia dała trochę popalić (zwłaszcza palce u nóg) więc musiałem przyspieszyć trochę powrót. Do domu wracałem już w dużej części asfaltem zaczepiając tylko w części o PKWŁ i Las Łagiewnicki.

Ogólnie super wycieczka, fajnie spędzona niedziela, piękna pogoda i choć trochę poprawione samopoczucie po świątecznym obżarstwie. Szkoda tylko, że nie zabrałem aparatu, bo było kilka wartych uwiecznienia kadrów.

Ślad wycieczki PKWŁ i Rezerwat Struga Dobierzkowska © Franiu

Między pierogiem, a zupą grzybową

Sobota, 26 grudnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 1.Wycieczki
"Poważna" wyprawa do samochód, który po świętowaniu musiał pozostać u przyjaciela. :) Co by trochę przy okazji pokręcić i spalić świąteczne kalorie wybrałem się godzinne pedałowanie po Parku na Zdrowiu.

Chciałem też przy okazji sprawdzić zaszłyszaną przy świątecznym stole historię o wydzielonym rezerwacie w granicach parku. Faktycznie jest, nazywa się Polesie Konstantynowskie i jest najstarszym rezerwatem w granicach dużej aglomeracji. Proszę człowiek łazi od tylu lat po Zdrowiu, a jeszcze się może czegoś nowego dowiedzieć.

Niestety miejskie opony KENDA KWEST 1,5" które założyłem ostatnio do testowania miały problem z przerobieniem nawet tamtejszych alejek parkowych. Umęczyłem się wiec całkiem nieźle jak na lajtową parkową wycieczkę.

Ślad wycieczki po Zdrowiu © Franiu

Okolice Przesieki

Sobota, 2 maja 2009 · Komentarze(0)
Kategoria 1.Wycieczki
Poranna przejażdżka po okolicach Przesieki następnego dnia po morderczym maratonie w Karpaczu. Czasu było niewiele więc razem z Bogdanem i Krzysztofem nakręciliśmy tylko troszku ponad 10 kilo, ale i tak było warto jeszcze przez chwilę posmakować czegoś innego niż nasze równiny w centralnej Polsce. Przy okazji udało się stestować uchwyt na aparat mocowany na kierownicy i nakręcić kilka filmików.
Ślad małej wycieczki po okolicach Przesieki © Franiu